„Nie czułem żadnej przyjemności, gdy zabijałem. Ale pragnąłem tego. Potem stało się to dla mnie niczym jakaś kosmiczna gra.”

Anatolij Onoprienko urodził się w 1959 roku w Laskach, niedaleko Żytomierza na Ukrainie. Wychowywał się jednak w jednym z rosyjskich sierocińców, gdzie oddał go ojciec po śmierci matki chłopca. Pierwszy raz zabił w 1989 roku. Działalność przestępczą rozpoczął stosunkowo wcześnie, bo już w latach szkolnych, wraz ze swoim przyjacielem z gimnazjum, którym był Siergiej Rogozina. Z początku trudnili się niewinnymi kradzieżami, by potem włamywać się do mieszkań. Z wiekiem stawali się co raz bardziej zuchwali, zaopatrzyli się w broń i zaczęli dokonywać co raz odważniejszych rabunków. To podczas jednego z takich włamań, w małym domku na obrzeżach miasta zostali nakryci przez właścicieli. Nie chcieli pozostawiać przy życiu świadków, dlatego zdecydowali się na wymordowanie całej rodziny – dwojga rodziców i ich ośmiorga dzieci. Po tym wydarzeniu drogi przestępców jako partnerów rozeszły się i Onoprienko ostatecznie zerwał znajomość.

Nie przestawał jednak kontynuować ani kradzieży ani realizować się przy tym jako morderca. Szybko zabił pięć kolejnych ofiar, w tym dziecko, podczas próby obrabowania samochodu. Ich ciała spalił. Prawdziwą rzeź rozpoczął jednak na przełomie 1995/96 roku, kiedy to w ciągu 6 miesięcy pozbawił życia kolejne 43 osoby. Ostateczna liczba jest nieznana. Nie przestawał jednak kontynuować ani kradzieży ani realizować się przy tym jako morderca. Szybko zabił pięć kolejnych ofiar, w tym dziecko, podczas próby obrabowania samochodu. Ich ciała spalił. Prawdziwą rzeź rozpoczął jednak na przełomie 1995/96 roku, kiedy to w ciągu 6 miesięcy pozbawił życia kolejne 43 osoby. Ostateczna liczba jest nieznana. Pierwszymi z jego ofiar była czteroosobowa rodzina, zamieszkała w domu we wsi Garmarnia, który następnie okradł. Dom podpalił. Kolejnymi ofiarami była również czteroosobowa rodzina, której członkowie zostali rozstrzelani, a następnie podpaleni. Podczas ucieczki z miejsca zbrodni został zauważony, dlatego świadka również zastrzelił. W ciągu miesiąca zamordował następnych kilka osób na szosie łączącej miejscowości Berdjańsk i Dnieprowskaja. Zatrzymywał samochody i zabijał kierowców oraz innych podróżnych. Jego wspomnienie dotyczącego tego okresu jest następujące: „To było jak polowanie. Polowanie na ludzi. Nudziłem się, nic nie robiłem. I nagle ten pomysł wpadał mi do głowy. Mogłem robić wszystko by o tym nie myśleć, jednak nic to nie dawało. Nie mogłem z tym wygrać. To było silniejsze ode mnie. Więc wsiadałem do samochodu lub pociągu i wyruszałem tylko po to by zabijać.”